środa, 19 grudnia 2012

Brak świątecznej atmosfery...

No i stało się... mamy się położyć do szpitala :(((
I to w trójkę - młodsza córa też! :(((
Niby na parę dni, na podleczenie a potem leczenie domowe ale obawiam się, że tak szybko nas nie wypuszczą ze szpitala :( 
Pani doktor powiedziała, że jak będzie poprawa to do świąt nas wypiszą. Trzymam się tego jak ostatniej deski ratunku!!!
Może któraś z Was ma doświadczenia w leczeniu szpitalnym? Ile trzymają? Z tego co ja wiem, jak już "capną" pacjenta, to go nie wypuszczają łatwo z rąk. Boję się spojrzeć w kalendarz, co oznaczałoby 14 dniowe leczenie :///

Starsza córa nawet się cieszy - bidula jeszcze nie wie, co ją tam czeka :(
No nic, pożyjemy zobaczymy...
Nie będę odcięta od świata, bo moja kochana siostra zaoferowała mi przenośny internet :) Może dzięki temu tam nie zwariuję! 

Dobra, zmieńmy temat...
Art piaskownicy jest wyzwanie dotyczące pakowania prezentów.



Przypomniało mi się, jak w zeszłym roku zapakowałam moim siostrzenicom słodkości. Wtedy nie miałam jeszcze bloga, nie było więc to publikowane wcześniej. Zdjęcie kiepskie - wybaczcie :) Zrobione tuż przed rozpakowaniem.


Pomysł zaczerpnięty z książki o różnych ozdobach świątecznych. Troszkę zmodyfikowany, bo nie miałam wszystkich potrzebnych akcesoriów. Tak więc użyty był szary papier do pakowania (zamiast szarej torebki na prezent), druciki kreatywne jako rogi, czerwony pompon jako nos, reszta domalowana flamastrami no i dużo, duuużo zszywek :D Całość wyszła chyba fajnie :)

Tegorocznych prezentów jeszcze nie pakowałam, w obecnej sytuacji nie wiem, kiedy to zrobię...

Pozdrawiam Was, dziękuję bardzo za wszystkie życzenia i dobrą energię :)
Idę się posmucić i... pakować. Buuuuuuuuuuuuu :(((((((((((

9 komentarzy:

  1. Nie smuć się bo to nic nie da.Tak jak Ci napisałam-byliśmy w takiej sytuacji.Atmosfera pewnie,że nie taka jak w domu ale tam też pracują ludzie i wszystkim zależy na tym żeby atmosfera była znośna.Trzymam kciuki i jeśli mogę coś zrobić na odległość to pisz:)ps.jakby co to zabierz kolorowanki czy inne zabawiacze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Jolu:) Doceniam Twoją troskę:)
      Na razie wyrok odroczony, jutro mam konsultację z naszą lekarką, bo dziś byłyśmy u innej - może ona doradzi jakies inne leczenie - zatrzyki czy cos...
      A co do atmosfery to wiem mniej więcej jak to wygląda w szpitalu, bo moja siotra była kiedys z córką na święta - nic przyjemnego:( Wolałabym tego uniknąć!

      Usuń
    2. Może się uda.Trzymajcie się !

      Usuń
  2. Witam. Rok temu też byłam z synkiem w szpitalu, miał sierpniu zapalenie płuc...Świąt raczej bym nie chciała tam spędzać...My byliśmy 7 dni i wiem, że to było minimum. Wtedy dla nas szpital to było bardzo mądre posunięcie-Pani doktor. Pomogli Antosiowi i bardzo szybko mu się polepszyło.Mam jednak nadzieję, że tego unikniecie, ale jeśli nie będzie innego wyjścia. Najważniejsze jest zdrowie:]. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Asiu ja byłam z zapaleniem płuc z Michałem i leczylismy się przez 14 dni. Tyle podaja antybiotyk i wziewki. Łatwiej byłoby leczyć się w domu gdybyś miała inhalator bądź tubę do inhalacji i leki do nich. Wtedy antybiotyk równiez moznaby było podawać w syropie. Jeżeli masz chorowite dzieci to przemysl sobie taki zakup i skonsultuj z lekarzem. Życzę dużo zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny, udało się na razie bez szpitala!!!!!
    Powiedzmy, że tamta lekarka była nieco nadgorliwa;) Dziewczynki są na antybiotykach, starsza ma też wziewy właśnie przez tubę, kontrola w Wigilię:) Musi być dobrze!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę duuużo zdrówka na Święta :)
    A tymczasem gratuluję pomysłowych opakowań, zabawne i śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój brat jak był mały to rodzice parę razy z nim byli w szpitalu bo często chorował. I tak samo tuba, inhalatory, nawilżacz powietrza do domu trzeba było kupić - później z tego wyrósł na szczęście. W prawdzie on od wczoraj też choruje ale to inna sprawa ;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię :)